Niedźwiedzica

Latem w 2014 i 2015 odwiedziłam
Longyearbyen na Svalbardzie we współpracy z Instytutem Oceanologii PAN w Sopocie, w ramach polsko-norweskiego projektu naukowego POL-NOR. Odwiedziłam również Polską Stację Polarną na Hornsundzie. Efektem tych doświadczeń jest seria malarska „Spitslove” oraz garść notatek pt.”Pamiętam”, które stały się zalążkami obrazów.

PAMIĘTAM

Wizytę w Polskiej Stacji Polarnej w fiordzie Hornsund, statek naukowy Oceania płynący po stalowoszarogranatowej głębokiej wodzie Isfjordu. Pamiętam brudnobure watowate chmury przyczepione niedbale w okolicach szczytów, jadowicie oranżowe porosty na głazach Przylądka Wilczka. Puchowo miękkie poduchy mchu Lisiej Doliny, nasączone wodą jak biszkopty. Ostre kamienie cętkowane czarnym welurem porostów, buraczane, przemrożone siekającym wiatrem policzki. Ciepłe, suche i bezpieczne wnętrzności bazy matki, obfitej jak wilendorfska Wenus, karmicielki, gościnnej stacji Hornsund. Za oknem mgła, deszcz, uwięziony w polu lodowym statek, porozwściekany wiatr a za oknem latawiec puszczany w przypływie dobrego humoru. Pamiętam wiatr 17m/s, na którym można było się kłaść, drzemiące psy niewzruszone takim mizianiem, mewy blade wyjadające im psie chrupki z metalowych misek. Stadka śnieguł na tle ciężkich chmur przypominające szczyptę maku sypniętą na wiatr, 150gramowe ciałka alczyków ciskane podmuchami jak szmaciane gałganki. Nawiane cielska lodowych brył, które osiadły na kamienistym brzegu a pomiędzy nimi porozrzucane jak szmaty falbaniaste glony, porozciągane i połyskliwe, kuszące transparentnym gradientem od zgniłej i butelkowej zieleni do ciepłej palonej sieny. Grubą tęczę na niebie i oblizane usta o smaku soli, cierpliwość godną wypchanego białego lisa polarnego, zwiniętego w kłębek w jednej ze szklanych gablot hornsundzkiego salonu. Pamiętam przypominające śmiech odgłosy koloni alczyków na zboczu góry. Ciepło puszystych ciał piskląt ukrywających się w głębinach skalnych domków. I wyraźnie pamiętam kontrast pomiędzy bezmiarem arktycznych przestrzeni i mas, kiedy czujesz się jak maleńki pyłek kurzowy, a poczuciem, że jesteś jak Guliwer, który ma pod swoimi buciorami jednocentymetrowy las stuletnich, karłowatych wierzb. Uczucie totalnej nieadekwatności po wypowiedzeniu słów: „Ale tu pięknie”.

NIedżwiedzica, 90x1130cm, olej na płótnie, 2017